Poszukaj, a może znajdziesz :'3

23 sierpnia 2010

Dwuślady i ich kierowcy

Pewnego dnia, czekając na zmierzch...
Niemal padłam ze śmiechu. Ja. Dziwne. Szłam przepisowo chodnikiem z Kaśką i Natalką. Obok przejeżdżali dwaj chłopcy na skuterze. Zaczęli na nas trąbić i oglądali się za nami :P Później szłyśmy dalej, a tam jedzie facet na motorze i macha ręką w powitalnym geście. Do nas.
Myślałyśmy, że już więcej nic nie może się stać z dwuśladami i ich pasażerami, ale myliłyśmy się. Idziemy chodnikiem, a na ulicy jadą: jeden i drugi skuter. Zaczęli do nas machać (znowu) to my odmachałyśmy. Idziemy dalej i słyszymy pisk opon. Jeden z nich przejechał na czerwonych, a drugi ledwo co się przed światłami zatrzymał i co chwilę się na nas oglądał Tylko tego brakowało, byśmy stały się przyczyną nieostrożności kierowców i tym samym przyczyniły się do wypadku.

18 sierpnia 2010

Warushawa

Pewnego dnia, czekając na zmierzch...
Wsiadłam do pociągu. Pojechałam do Warszawy. Poznałam rodzeństwo z Ameryki, bardz miło spędziliśmy czas. Poszłam do KOMIKSLANDII i zrobilam zakupy za 301 zł i 7 gr. Z mangami pojechałam z powrotem do domu. Popatrzyłam na ludzi, którzy byli w Wa-wie i porównując ich do ludzi z mojego miasta, są po prostu ciekawi. Wiele innych styli na ulicy, atmosfera, na każdym rogu wycieczka, języki z róznych zakątkow świata, a nie jak na tym moim małym zadupiu. Aż chce się rysować. Niech to.

14 sierpnia 2010

Natchnienie...

Wczoraj, czekając na zmierzch...
Mama wyjechała. Byłam sama. Kusiło mnie, bym coś narysowała. Jednak nie wiedziałam co mogę narysować. Usiadłam na poręczy tarasu i postawiłam na niej nogi. Kucnęłam i włożyłam głowę między kolana. Nie wiem, ile spędziłam czasu siedząc tam. Ale było warto. Czekać. Zerwał się wiatr. Na niebie zza chmur wyglądały błyskawice. Przerwa między nimi wynosiła około 1-3 sekund. Temperatura trochę się obniżyła. Grzmoty było słychać dopiero po jakichś piętnastu minutach. Zgasiłam w domu światła i wyłączyłam parę rzeczy z gniazdka, bo szykowało się coś większego. Z powrotem usiadłam na poręczy. Po jakiejś pół godzinie zaczęło kropić. Widok był niesamowity. Stopniowo pojawiające się na niebie części błyskawic, cień szumiącego lasu za domem, gasnące i zapalające się latarnie przy ulicy. I wiatr. Rozpuściłam włosy. Zeszłam z poręczy i stanęłam w miejscu najbardziej przewiewnym. Cudowne uczucie. Chłód Ciemność. Krople na skórze. Jod w powietrzu. Powiewająca sukienka. Gdy burza przeszła dalej, weszłam z powrotem do domu. Bez prądu nie mogłam zapalić światła.
Rysowałam w poświacie świec.

12 sierpnia 2010

Pewnego dnia, po zmierzchu...
Zobaczyłam spadającą gwiazdę. Wypowiedziałam życzenie. Do tej pory znowu wiele się zmieniło. Przestałam wychodzić do ludzi i jakoś od razu mi lepiej. Chociaż do teraz, gdy brązowowłosy chłopak (patrz: "Bitwa") napisze do mnie na gg, o które sam mnie poprosił, jakoś dziwnie skacze mi serce. Na wakacjach wzięłam się za naukę. Japońskiego. Co będzie dalej? Chciałabym wiedzieć.